Nie będę oryginalna, ale zacznę od tego, że Tove Jansson kojarzymy najczęściej z Muminkami. Tymczasem ograniczać jej twórczość tylko do popularnych na całym świecie opowieści o sympatycznych trollach i ich przyjaciołach, to jakby jeść sałatkę warstwową i nie sięgnąć głębiej do dna salaterki. Fińska pisarka, malarka, ilustratorka, autorka komiksów pisała również dla dorosłego odbiorcy. Była w tym naprawdę znakomita – to mistrzyni krótkich form. Podobnie jak Alice Munro, ale to dwa zupełnie inne literackie światy. Spotkałam się z prozą obu pań i przyznam szczerze – wolę Tove Jansson.
Zainteresowanie jej osobą znacznie wzrosło po ukazaniu się biografii pióra Boel Westin. Czy znajomość faktów z życia „Mamy Muminków” wpłynęła na jej postrzeganie i odczytywanie jej twórczości – to już kwestia indywidualna. Na pewno jednak, dzięki tej książce, Tove Jansson mocniej zaistniała w świadomości odbiorców. Przestała być tylko autorką przygód Muminka, Migotki, Ryjka, Włóczykija i Małej Mi. Stała się osobą z krwi i kości. Właśnie za sprawą przybliżenia nam jej życiorysu.
Szwedzkojęzyczna Finka w 1976 r. została uhonorowana Orderem Uśmiechu. Była także laureatką międzynarodowej nagrody dla twórców książek dla dzieci – Medalu Hansa Christiana Andersena. Ilustrowała m. in. Hobbita, czyli tam i z powrotem oraz Alicję w Krainie Czarów. Jako nastolatka, Tove zasłynęła nosząc własnoręcznie uszyte spodnie z wstawkami z kociej sierści – za to ją mniej lubię. Przez wiele lat żyła w związku z graficzką Tuulikki Pietilä. Kobiety razem podróżowały, uwieczniały swoje wycieczki na taśmach filmowych. Znalazło to odzwierciedlenie w opowiadaniu Podróż z Konicą. Właśnie, najwyższa pora przejść do meritum…
Wiadomość to zbiór opowiadań stanowiący literacki autoportret artystki. Po raz pierwszy ukazał się drukiem w 1997 r., zawiera wybrane, chyba najlepsze, utwory pisarki. Specjalnie do niego powstało 8 nowych tekstów. Tove Jansson przygotowała ten tomik na prośbę wydawcy, miała wówczas 84 lata. W ten sposób autorka jakby pożegnała się z czytelnikami, zostawiając im cenną pamiątkę swej artystycznej duszy.
Całość stanowi wyborną lekturę, niewątpliwie mają w tym udział tłumaczki Teresa Chłapowska i Justyna Czechowska. Pięć spośród trzydziestu jeden tekstów polscy czytelnicy mogli już wcześniej poznać, bowiem wraz z kilkoma innymi zostały opublikowane w tomiku Podróż z małym bagażem (Wyd. WAZA, 1994). Wątpię jednak, by ta książka była szeroko znana i popularna, więc tym bardziej cieszy wybór opowiadań, świeżo wypuszczony na świat przez Wydawnictwo Marginesy.
Tove Jansson tworzy krótkie formy, które charakteryzuje oszczędny, dość chłodny i surowy styl. Paradoksalnie przekazuje w ten sposób emocje, ale nie takie „wykrzyczane”, raczej naszkicowane, zaznaczone, „zasiane” w czytelniku. Precyzja i subtelność to kolejne cechy, jakie przychodzą na myśl przy czytaniu Wiadomości. Autorka unika zbędnych opisów, każde słowo stawia na swoim miejscu, konkretnie i z wyczuciem. Znakomicie portretuje ludzi. Jej postaci przeważnie są samotne, wyalienowane, niedopasowane, z bagażem problemów, lęków. Mają trudności z porozumiewaniem się ze światem, nawiązywaniem relacji z bliskimi i otoczeniem, z wyrażaniem uczuć.
W opowiadaniach pojawiają się wątki autobiograficzne, wspomnieniowe (np. Moi kochani wujowie, Łódka i ja, Moja przyjaciółka Karin). Bardzo często występuje motyw sztuki – malarstwa, rzeźby, rysunku (np. Rysownik, Obrazy, Czarno-białe, Sztuka w naturze). Znajdziemy też tematy takie jak podróż, relacja matka-córka, przyjaźń, przyroda.
Wśród wielu tekstów każdy może znaleźć te, które do niego najbardziej przemawiają. Na mnie największe wrażenie zrobiły Dom dla lalek oraz Wiewiórka. W tym pierwszym mowa o tym, jak Alexander, emerytowany tapicer, poświęcił się konstruowaniu mebelków, a potem całego miniaturowego domku i jak ta pasja wpłynęła na jego relacje z partnerem, Erikiem.
Drugie opowiadanie to studium „ psychologicznego pojedynku” kobiety-pisarki z wiewiórką, przebywających samotnie na wyspie. Podobały mi się Wpaść na pomysł i Wiosną – miniatury literackie, króciutkie szkice piórkiem. Także tytułowa Wiadomość (wyimki z korespondencji otrzymywanej przez pisarkę), Listy (listy od japońskiej fanki) oraz Córka (jednostronny zapis telefonicznej rozmowy z matką) zwróciły moją uwagę, ze względu na nietypową formę. Ciekawe, na ile te listy były kreacją literacką, a ile w nich autentyczności…
Jest w prozie Jansson jaskółczy niepokój, smutek i melancholia. Atmosfera wydaje się być ważniejszą od wydarzeń. Odczuć można skandynawski klimat, ale i wydobyć odrobinę ciepła, czułości czy nawet humoru. Każde opowiadanie niesie ze sobą inne odczucia, trzeba by je pojedynczo analizować, by wydobyć pełnię wartości tekstów Jansson. Ale przecież rozkładanie literatury na czynniki pierwsze nie jest najważniejszą sprawą dla czytelnika, o wiele bardziej liczy się przyjemność płynąca z czytania i przeżywanie tego, co dany autor nam przedstawia. Kunszt Tove Jansson zapewnia te doznania.
Wiadomość to zbiór opowiadań, które dobrze się czyta, ale i łatwo zapomina. Zapomina po to, by sięgać do nich na nowo, by znów poczuć ich smak, chłonąć język i atmosferę. Pisząc niniejszy tekst, wracałam do książki, wertowałam strony w poszukiwaniu danego tytułu ze spisu treści. I delektowałam się ponownie… Polecam niezmiernie!
Tove Jansson, Wiadomość, przeł. J. Czechowska, T. Chłapowska, Wydawnictwo Marginesy, 2015
Brak komentarzy do “Bardzo dobra Wiadomość”