Autor: Paulina Młynarska, Dorota Wellman
Tytuł: Kalendarzyk niemałżeński
Rok wydania: 2013
Wydawca: Znak Literanova
To nie będzie obiektywna recenzja. Z resztą, trudno zachować obiektywizm, kiedy książka dotyka ważnych spraw, tak bardzo nam bliskich. Będzie to raczej bardzo osobista impresja na temat książki, gdyż niezwykle ciężko nie mówić o sprawach, które nas dotyczą, a poglądy nierzadko są zbieżne z moimi, chociaż jeszcze nie przekroczyłam trzydziestki.
Duet Wellman i Prokop jest moim ulubionym i nie ma co ukrywać, że jest inaczej. To głównie dla nich odpalam codziennie telewizję śniadaniową. Ich żarty i poczucie humoru od rana dają mi energię na walkę z dniem codziennym. Po lekturze „Kalendarzyka niemałżeńskiego” stwierdzam, że tandem Wellman i Młynarska w niczym nie ustępuje temu pierwszemu.
Co tu dużo mówić, z wielką przyjemnością sięgnęłam po książkę tych dwóch znanych kobiet. Przyznaję, że nie bardzo wiedziałam, czego się mam po niej spodziewać . Na szczęście okładka, utrzymana w mojej ulubionej kolorystyce, dała mi sygnał, że to będzie bardzo kobieca książka, która zabierze mnie na ploteczki o życiu. Jasno też dała mi do zrozumienia, że pani Dorota Wellman będzie „dobrym policjantem”, a pani Paulina Młynarska złym. W zasadzie, moje przypuszczenia się sprawdziły. To Paulina Młynarska bardziej szokowała mnie swoimi mocnymi wypowiedziami i była dla mnie bardziej charakterna. Co nie znaczy, że jej poglądy są mi obce.
Nie są i chyba nie będą. Chociaż w jednym się z nią nie zgadzam. Ciężko znaleźć pracę w Polsce. Sama, z wyższym wykształceniem i małym dzieckiem, ciągle jej poszukiwałam. Przestałam, bo zamiast szukać i wiecznie nie otrzymywać żadnych odpowiedzi, znalazłam remedium na tą patową sytuację.
Dorota Wellman też nie zawsze jest potulna jak baranek. I dobrze, bo dzięki temu miałam okazję poczytać najbardziej emocjonalne listy, które utwierdziły mnie w przekonaniu, że jednak jestem feministką. Chociaż zawsze twierdziłam, że nią nie jestem. Czytając „Kalendarzyk niemałżeński”, miałam wrażenie, że ktoś za mnie przelał moje myśli na papier. I w stu procentach zgadzam się z panią Dorotą Wellman, że gospodynie domowe powinny być za swoją pracę wynagradzane. Bo żaden facet nie docenia trudu włożonego w to, by dom był miejscem, do którego chętnie się wraca.
Podobało mi się również to, że chociaż autorki niewiele mówiły o swoim prywatnym życiu, to jednak, dzięki ich poglądom na wiele spraw, poznajemy je bliżej. I wiem już na pewno, że spotkałabym się z autorkami na kawie i porozmawiała o rzeczach ważnych, ważniejszych i mniej ważnych. Na pewno udałoby się nam znaleźć wspólny temat do rozmowy, mimo dzielącej nas różnicy wieku. Bo tak jak pani Dorota kocham czytać i uwielbiam dostawać prezenty książkowe. I tak jak obie panie uwielbiam gotować. Niemożliwie ośliniłam się, czytając przepisy przez nie polecane. Nie zawaham się ich wypróbować w wolnej chwili. Już na samą myśl o nich, moje ślinianki zaczynają ostro pracować. Powinno się zakazać takich pysznych książek!
Cóż, nie pozostaje mi nic innego jak tylko polecić ten tytuł. Naprawdę jest godny uwagi, bo może otworzy ludziom oczy na wiele spraw, które odgrywają niezwykle istotną rolę w naszym życiu. Pani Doroto i pani Paulino, dziękuję, że jednak ktoś głośno „powiedział” to, co ja myślę o nas kobietach.
Brak komentarzy do “„Kalendarzyk niemałżeński””