Autor tekstu: Agnieszka Tomczyszyn
Zdjęcie: Magdalena Deberny
Ambiwalencja uczuć – swoiste rozdwojenie jaźni w poszukiwaniu własnej ścieżki towarzyszyło mi przez całe dorosłe życie. Czy podążać za artystycznymi zapędami, słuchać podszeptów muz? Czy wybrać drogę kariery, wykorzystując pragmatyczne sugestie rozumu? Oba głosy cenię, ale są dni, gdy każę im zamilczeć i ugotować coś dobrego, zamiast się przekrzykiwać.
Gadu-Gadu – nie ma dla mnie nic cenniejszego i wartościowszego niż cudowna rozmowa. Spotkania z rodziną i przyjaciółmi nigdy nie są czasem straconym. Szczególnie przy pysznym jedzeniu i winie. Lubię rozmowy o emocjach, marzeniach i wrażeniach. W przyjaźni uznaję relacje tête-à-tête . Wierzę tylko w takie przyjaźnie i tylko takie potrafię utrzymywać. Prawdziwa szczerość i bliskość rodzi się tylko w bardzo wąskim i elitarnym gronie. Troje to już tłum.
Nie taki diabeł straszny – pogoń za marzeniami wydaje się czasem niemożliwa. Gdy pióra opadają, warto dać sobie chwilę wytchnienia a później wziąć głęboki oddech i spróbować znowu. Może okazać się, że przeszkody, które wydawały się nie do pokonania, to kwestia naszych wewnętrznych obaw i oporów. Jeśli zdobędziemy się na odwagę i postawimy pierwszy krok, uruchomimy lawinę zdarzeń. Musimy się jednak nastawić, że walczyć trzeba wciąż na nowo. Bo realizacja planów i celów to nie winda do nieba, tylko bieg przez płotki.
Inspiracje – podświadomie szukam ich cały czas, a znajduję w najbardziej niepozornych sytuacjach. Czasem drobne zdarzenia, zasłyszane rozmowy czy nietuzinkowe zdjęcia zostają w głowie na długo i zdarza się, że zakwitnie z nich coś więcej. Lubię wgłębiać się w temat i rozkładać go na części pierwsze. Nierzadko „muzy-natchniuzy” kryją się pod płaszczykiem codzienności. Nigdy nie wiadomo, co pobudzi wenę do działania.
Empiryzm – za cenne życiowe doświadczenie uznaję szaleństwa i nowe wyzwania. Podróż autostopem po Europie, survival, eksperymenty kulinarne, Woodstock festiwal, macierzyństwo. Życie smakuje lepiej z dodatkiem szczypty chilli.
Szalona sinusoida – oto wzór, w jaki układa się moje życie. Za każdym razem, gdy czuję, że mam pod górkę i wszystko zaczyna się walić, przypomina mi się sala polskiego, gdzie wyrysowana była sinusoida Krzyżanowskiego. Wiem, że całe pokolenia doświadczały już tego, że nic w tym świecie nie jest pewne i stabilne. Wtedy łatwiej wierzyć, że po największym kryzysie przyjdzie dużo lepszy czas. Wrodzony optymizm nie pozwala mi w to zwątpić.
Kreatywność – rozmaitość myśli przekłada się na różnorodność życia. Chyba jak każdy lubię spędzać czas w towarzystwie nietuzinkowych osobowości o niebanalnych pomysłach. Z takimi ludźmi życie zdaje się nabierać nowych barw, choć wydawać by się mogło, że liczba barw jest ograniczona.
Abra-kadabra – czary nigdy nie były istotną częścią mojego życia. To zmieniło się w tym roku, gdy światło dzienne ujrzało Ezotero. Dziś nie ma dnia, by nie pytano mnie, czy wierzę w magię. Wierzę, że magia może dziać się między ludźmi, którzy się kochają, szanują i słuchają. Natomiast nie pytam kart tarota o przyszłość. Mocno stąpam po ziemi, choć mam świadomość, że są na niebie i ziemi rzeczy, o których się filozofom nie śniło.
Nazwisko – cechy negatywne
Traktowanie innych z góry – Słowacki powiedział, że każdy człowiek jest tak ważny, że słońce powinno choćby na chwilę zgasnąć, gdy umiera. Myślę, że szacunek wobec innych to jedna z fundamentalnych wartości, której nie można pozwolić przejść do lamusa. Brak tolerancji wobec innego światopoglądu, wyglądu czy sposobu życia budzi mój sprzeciw. Podstawowym prawem człowieka jest jego prawo do budowania swojego szczęścia i nieodbierania tego prawa innym.
Oportunizm – jest ścieżką łatwą, ale zwodniczą. Uznaję za szczęście fakt, że jest mi obcy i nigdy nie chciałabym drogą fałszywego pochlebstwa robić kariery. W świecie szybkich rozwiązań, trudno zdobyć się na wybór bardziej wyboistej ścieżki, dlatego współczuję tym, którzy to robią , bo muszą lub tak chcą.
Marudzenie – czyli nasza krajowa domena. Czasem aż śmiech pusty bierze, gdy próbujemy wymienić kilka zdawkowych zdań z dawno niewidzianym znajomym i zamiast samochwałki słyszymy jęki i zrzędzenie. Może to nasza polska natura, ale na co dzień marudzenie tylko podcina skrzydła, dołuje, nie wnosi niczego konstruktywnego. Jakże źle jest mieć obok siebie osobę marudzącą na wszystko – zabiera radość, nie przynosząc za grosz pożytku.
Czyhanie na czyjeś stanowisko, potknięcie, majątek, porażkę życiową. Nawet nie warto komentować.
Szykanowanie innych, szowinizm – należy niszczyć w zalążku. Wszelkie przejawy dyskryminacji burzą mi krew i nie pozwalają przejść obojętnie. Niestety, w nowoczesnym świecie wciąż jeszcze są szklane sufity, a kobiety muszą walczyć o równość w wynagrodzeniu i traktowaniu. Sama cenię i podziwiam kobiety za ich siłę, wytrwałość, wrażliwość i zaangażowanie. Jedyne czego nam brakuje to sztama między sobą.
Nuda – to smutne, że w czasach nieskończonych się możliwości, wciąż jeszcze istnieje to pojęcie. Widocznie mnogość atrakcji i zbyt wielki wybór książek, filmów, miejsc do zwiedzenia czy lokali z doskonałym jedzeniem doprowadza nas do tej samej sytuacji, co biednego osiołka, któremu zbyt wiele w żłoby dano. Aż ciężko nie zgodzić się z tymi, którzy powtarzają, że nudzą się tylko nudziarze.
Brak komentarzy do “Portret własny Autora – Agnieszka Tomczyszyn”